×
Dodano do koszyka:
Pozycja znajduje się w koszyku, zwiększono ilość tej pozycji:
Zakupiłeś już tę pozycję:
Książkę możesz pobrać z biblioteki w panelu użytkownika
Pozycja znajduje się w koszyku
Przejdź do koszyka

Zawartość koszyka

ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Boskie Matki

Ten album ze swoim świętokradczym tytułem i zdjęciami stylizowanymi na obrazy religijne robi wstrząsające wrażenie. Bohaterkami są matki, dla których "błogosławiony stan" był równocześnie okresem walki z nowotworem, własnym strachem, presją otoczenia i lekarzy. Dochód z jego sprzedaży zostanie przekazany na remont poradni onkologicznych
PANI magazyn 2011-07-01

Maroko. Wydanie 1

Maroko, najbogatszy, obok Egiptu, w zabytki kraj Afryki, intensywnie rozbudowujący swoją bazę wypoczynkową nad Atlantykiem i Morzem Śródziemnym, należy do coraz popularniejszych wśród Polaków kierunków wyjazdów urlopowych. Zachęcić do tego kolejnych oraz pomóc im w poznawaniu wspaniałych cesarskich miast, zabytków antycznych, a zwłaszcza islamu, gór, morskich wybrzeży i pustyni, może nowy przewodnik wydawnictwa Bezdroża wydany w jego serii „wakacyjnej”. Jego autor, w roku ubiegłym także obszerniejszego, w podstawowej dla tej oficyny serii „pomarańczowo - czarnych” ( od kolorów grzbietów ) przewodników, „Maroko. W labiryncie orientalnych Medyn” ( jego recenzja jest nadal do przeczytani w dziale Nowości wydawnicze ), a wcześniej również po kilku innych krajach Krzysztof Bzowski, gwarantuje dobry poziom merytoryczny oraz dodatkowo sporo świetnych zdjęć. Walorem tej serii przeznaczonej dla turystów, którzy chcą poznawać najważniejsze miejsca i obiekty różnych krajów w miarę dobrze, ale bez przesadnego wnikania w szczegóły, jest, obok treści merytorycznej, także poręczny format, rozsądna objętość, dobry papier oraz zdjęcia, mapki i plany uzupełniające tekst we właściwych miejscach. „Maroko, zwane „brama Afryki” - pisze autor we wstępie - to doskonałe miejsce dla poszukiwaczy przygód i egzotyki. Panująca tu od wieków kultura islamu wprowadza w świat orientalnych barw i zapachów, przepięknie zdobionych meczetów, tajemniczych medyn i gwarnych suków. Urokliwe muzułmańskie miasta otacza bujna, niezwykle różnorodna przyroda. Wyniosłe grzbiety Atlasu wzbudzają szacunek najbardziej doświadczonych piechurów, na wybrzeżu zielenią się gaje daktylowe, a gdy przekroczy się masyw górski w stronę południową, natrafimy na złowrogą, dziką pustynię…” Zgodnie z regułą tej serii, właściwy tekst poprzedza kilka stron informacji „Hity Maroka”. Czytelnik znajduje w nich wykaz - z odsyłaczami na odpowiednie strony, obiektów znajdujących się na Liście UNESCO. A także innych, uznanych przez autora za najważniejsze. Będących rzeczywiście takimi, chociaż brak mi w tym wykazie - w przewodniku zostały oczywiście przedstawione - jeszcze przynajmniej kasby i mellahu w Rabacie, a także Tangeru i Taroudant. Są na tych stronach również informacje o najważniejszych wydarzeniach kulturalnych, cudach natury oraz tego, co autor uważa w Maroku za niezapomniane przeżycia. W tekście blisko 60 stron zajmują rzetelne i, moim zdaniem wystarczające, Informacje praktyczne - jak przygotować się do podróży, dotrzeć do Maroka i poruszać się po nim, gdzie spać, jeść - i co itp. A także Informacje krajoznawcze z charakterystyką geograficzną kraju, jego przyrodą, kalendarium historycznym, polityką i gospodarką, społeczeństwie, językach, religii, kulturze, sztuce, literaturze i muzyce. Wszystko oczywiście „w pigułce”, ale z tym, co jest rzeczywiście najważniejsze. Blisko 170 stronicowa część przewodnikowa zawiera prezentację najważniejszych miast, miejscowości i obiektów w podziale na 4 tematy. „W labiryncie marokańskich metropolii” przedstawia Rabat i Salé, Casablankę, Fez, Marrakesz oraz ważniejsze miejsca w ich pobliżu. „Skarby wybrzeża Atlantyku” - El-Jadidę, Essaouirę, Agadir i kilka mniejszych miejscowości. „Na południe od Cieśniny Gibraltarskiej” - Tanger, Asilah, Tetuan, Chefchaouène. I „Na pustyni” - Quarzazate, Wąwozy Dadès i Todra oraz Merzouga i erg Chemii. Opisy poszczególnych miast i miejsc są, jak już wspomniałem, zwięzłe, ale w sumie z mnóstwem informacji oraz ciekawostek. W każdej miejscowości autor sugeruje, co przede wszystkim warto tam zobaczyć, a w Informacjach praktycznych pisze jak dojechać, gdzie spać i jeść - z konkretnymi hotelami, restauracjami, poruszać się itp. Ich uzupełnienie stanowią monotematyczne informacje w ramkach na barwnym tle, zarówno obszerne, 2-4 stronicowe: „Marokańskie specjały”, „Wyprawa na Jebel Toubkal” ( najwyższy szczyt północnej Afryki ) oraz „Hiszpania w Maroku” ( Ceuta, Melilla ), jak i krótkie. M.in. „Marokańska medresa”, „Mellah, żydowskie miasto”. „Drogocenny łup” ( historia rękopisu św. Augustyna ). „Kasby i ksary południowego Maroka”. Znam nienajgorzej Maroko, ale nie znalazłem w tym przewodniku błędów i nieścisłości. Chociaż uważam, że warto w nim było uwzględnić także takie miejscowości jak Tafraoute słynną z wytwarzanej tam, również na oczach nabywców, biżuterii, zwłaszcza z tzw. „berberyjskiego ( niskoprocentowego ) srebra” z półszlachetnymi kamieniami lub koralikami. A w okolicach z pięknych formacji skalnych. Czy popularne, będące w programach wycieczek wielu biur podróży, Malowane Skały i Dolinę Ameln. Jak również leżącą na południe od Agadiru Massę. Region nadmorski na południe od tego popularnego kurortu pominięty został zresztą całkowicie. I chociaż nie ma w nim takich skarbów architektury czy krajobrazów, jak w przedstawionych w przewodniku miejscach, to interesuje on coraz więcej ludzi. Może więc warto i o nim wspomnieć w następnym wydaniu? I jeszcze jedna kwestia. W informacjach o zagrożeniach oraz niebezpieczeństwach z którymi może spotkać się turysta, m.in. fałszywymi przewodnikami i innymi wyłudzaczami, autor ani słowem nie wspomina o, moim zdaniem, o innej, marokańskiej pladze. Wystarczy przecież skierować tam obiektyw aparatu fotograficznego w którąkolwiek stronę, a nawet tylko wyjąć go, i już ze wszystkich stron wyciągają się dłonie, równocześnie nawet dziesiątki dłoni, po zapłatę „za pozowanie”. Jest to nie tylko denerwujące, ale często wręcz uniemożliwia fotografowanie. Nawet jeżeli lekceważy się takie żądania, gdyż „modele” bywają nachalni. Pamiętam jak na suku w Fezie czy Marrakeszu zobaczyłem sklep i pracownię miejscowego „artysty” malującego tak koszmarne kicze, że zechciałem je uwiecznić. Zapytałem o zgodę, zrobiłem mu zdjęcia na tle jego „dzieł”, pożegnaliśmy się i odszedłem. Po kilku minutach „mistrz” dogonił mnie, agresywnie żądając pieniędzy „za pozowanie”. Widocznie któryś z sąsiadów powiedział mu, że od cudzoziemca należy się za to zapłata. Nie było w pobliżu policjanta - a tych miejscowi boją się jak ognia, nie chciałem wdawać się w coraz większą awanturę i zapłaciłem te kilka dirhamów. Ale od tamtej pory staram się, zwłaszcza w ludnych miejscach, fotografować teleobiektywem, odganiając żądających zapłaty za to, że przypadkiem mogą znaleźć się w kadrze. Te parę uwag nie zmienia oczywiście mojej pozytywnej oceny przewodnika, który z czystym sumieniem mogę polecić wszystkim turystom myślącym o wyjeździe do Maroka.
GLOBTROTER INFO Cezary Rudziński, 2011-06-26

Mistrz sprzedaży

Arkadiusz Bednarski wydał swojego Mistrza sprzedaży dwa lata temu. Nakład powoli się wyczerpuje, więc jeśli jeszcze nie kupiłeś tej książki, to zrób to jak najszybciej. To jeden z najsolidniej przygotowanych podręczników sprzedażowych na naszym rynku. Autor ma wieloletnie doświadczenie sprzedażowe w wielu branżach, w tym także w ubezpieczeniach na życie. Niejedno widział, niejedno sprzedał. Przeszkolił również dziesiątki sprzedawców i menedżerów sprzedaży. - "Kiedy zacząłem prowadzić szkolenia, postanowiłem, że każdy z uczestników dowie się, jak, co i kiedy i w jaki sposób ma robić i mówić, tak aby idąc na spotkanie z klientem, nie zastanawiał się, jak ma się zachowywać" - mówi Bednarski. Tę samą filozofię zastosował pisząc książkę, w której znajdziemy wiele konkretnych, sprawdzonych wskazówek, wypracowanych na naszym polskim gruncie. Czytelnik nie tylko dowie się, co mówić, ale również tego, czego nie mówić. Czy znasz samobójcze zwroty-pułapki? Jeśli jesteś sprzedażową gwiazdą i wszystko samo Ci się sprzedaje, to pewnie nie będziesz wiedział, po co komu takie szczegółowe instrukcje. Jeśli jednak należysz do większości śmiertelników, którym przyszło w życiu pracować w ubezpieczeniach, to docenisz precyzyjne, sprawdzone wskazówki, dzięki którym nie będziesz musiał odkrywać Ameryki na nowo. Jednym z ciekawszych rozdziałów jest ten dotyczący prowadzenia skutecznego spotkania handlowego. Dowiesz się z niego: - Jakie są typy rozmowy handlowej i jaka jest ich rola? - Jak zamknąć sprzedaż? - Jak oddalać zastrzeżenia? - Co zrobić po sprzedaży? Zdaniem autora, sztuka sprzedaży, niezależnie od branży, sprowadza się do kilku podstawowych umiejętności: - Zbudowania właściwych relacji z potencjalnym klientem. - Uświadomienia potrzeby. - Pokazania, że można ją zaspokoić. - Zaproponowania jej zaspokojenia posiadaną usługą lub produktem. - Sfinalizowania transakcji przez przyjęcie zapłaty za produkt lub podpisanie umowy. Dobra wiadomość, że każdej z tych umiejętności można się nauczyć krok po kroku. Arkadiusz Bednarski nie poprzestaje na prostym stwierdzeniu, że relacja z klientem jest bardzo ważna, tylko proponuje konkretne sposoby, jak ją nawiązywać i wzmacniać. Podaje również szereg przykładów z praktyki własnej i ludzi, których szkolił. Do książki dołączona jest płyta z nagranymi wywiadami z wybitnymi sprzedawcami.
Gazeta Ubezpieczeniowa Aleksandra Wysocka-Zańko, 2011-06-21

Filozofia sukcesu, czyli f**k it

Z góry napiszę, że moja ocena tego poradnika jest całkowicie subiektywna i prawdopodobnie będzie wiele osób, które do filozofii „pieprzę to” będą miały zupełnie odmienny stosunek niż ja. John C. Parkin przez 20 lat studiował i praktykował systemy filozoficzne oraz mądrość wschodu. Jest Anglikiem, ale od dawna mieszka we Włoszech i tam też założył swoje centrum odnowy duchowej, gdzie prowadzi zajęcia w ramach tygodni „pieprz to”. „Filozofia pieprz to jest idealnym zachodnim środkiem wyrazu, obrazującym wschodnie podejście polegające na odpuszczeniu obie, rezygnacji i osłabieniu naszego przywiązania do rzeczy materialnych”. „Mówiąc pieprzę to przechodzisz ze stanu spięcia i przywiązania do rozluźnienia i wolności, a wolność obiecują wszystkie filozofie, religie i kategorie duchowe”. Przyznam szczerze, że nie przemówiła do mnie filozofia, owszem poszczególne punkty, autor uzasadniał sensownie, ale gdyby zebrać całość i dostosować się do tego, okazałoby się, że człowiek jest ZA odprężony i ZA wyluzowany. Autor w rozdziale „pieprzę to” odnosi się po kolei do poszczególnych dziedzin naszego życia - jedzenia, związków, choroby, samokontroli i dyscypliny, planów i celów, naprawiania świata itd. Oczywiście wszystkie w.w. mamy pieprzyć. O ile konkretne podrozdziały są przez autora uzasadnione i w zasadzie mogłam odnaleźć sensowne wyjaśnienia, o tyle tak jak pisałam wyżej, gdybyśmy się zastosowali do wszystkiego, okazałoby się, że jesteśmy bezrobotni, cały dzień spędzamy w łóżku jedząc hamburgery (bo lubimy) i tak naprawdę nic nas nie interesuje. Żyjemy w szybkim świecie i jesteśmy członkami wielkiej społeczności. Moim zdaniem, nie da się powiedzieć „pieprzę to” i oderwać od wszystkiego. Nie można rezygnować z planów, zaangażowania w oczekiwaniu na to co ewentualnie się wydarzy. Jeżeli dobrze zrozumiałam autora, należy pozostać biernym i czekać na to co przyniesie nam los, ponieważ wszelkie zaangażowanie i parcie na cel powoduje stres. Owszem w pewnym stopniu jestem w stanie się zgodzić, że są rzeczy na które nie mamy najmniejszego wpływu, więc nie ma potrzeby się przez nie spinać. Jest jednak wiele dziedzin życia, które powinny pozostać pod naszą kontrolą. „Tak więc najskuteczniejszą metodą relaksacyjną, jaką kiedykolwiek wymyślono, jest niezamartwianie się i rezygnacja z pragnień - po prostu mówienie pieprze to”. O ile niezamartwianie się akceptuję, o tyle rezygnacja z pragnień jest w moim odczuciu nie do przyjęcia. Reasumując… Czy filozofia „pieprzę to” jest dobra, zostawiam Waszej ocenie. Ja raczej nie wykorzystam dobrych rad zamieszczonych w książce. Przynajmniej nie wszystkich.
Sztukater.pl Isabelle

Potęga kontaktu wzrokowego. Jak osiągnąć sukces w biznesie, miłości i życiu towarzyskim

Oczy - jeden z naszych 5 zmysłów jakimi zostaliśmy obdarzeni. Można się zastanawiać jaki zmysł jest najważniejszy, osobiście z żadnego bym nie zrezygnował, nigdy! Książka do której nawiążę oparła się na zmyśle wzroku. Zanim przeczytałem książkę, osobiście wiedziałem, że jest w tym zmyśle wielka moc. Dlaczego, już wyjaśniam. Oczy ukazują rzeczywistość, jak jest wkoło Nas. Dzięki niej dostosowujemy się do sytuacji umiemy nie raz wtopić się jak kameleon w otaczającą Nas rzeczywistość. W tej książce możemy odczytać jak pewien zapaśnik siłą wzroku oraz psychologicznej przewagi budował pewność siebie i wygrywał. Także znajdziesz wskazówki od najlepszej osoby na świecie w wystąpieniach publicznych (Darren LaCroix), która uważa, iż jest to kluczowe i konieczne aby budować relacje z widownią właśnie poprzez wzrok. Przekazuje tajniki skupiania się poprzez zmysł wzroku na widowni. Książka jest ukierunkowana pod względem teoretycznym i przede wszystkim praktycznym aby budować oraz korzystać z jednego z 5 zmysłów jakim jest wzrok. Do takiej książki się wraca, więc na pewno nie będzie stała na półce bezczynnie. „Spojrzeniem może wytoczyć ciężką artylerię na przeciwnika, z którym się konfrontujesz albo zbudować zaufanie osobę , którą witasz”
sfbcc.org.pl Paweł Stańczuk, 2011-06-26