×
Dodano do koszyka:
Pozycja znajduje się w koszyku, zwiększono ilość tej pozycji:
Zakupiłeś już tę pozycję:
Książkę możesz pobrać z biblioteki w panelu użytkownika
Pozycja znajduje się w koszyku
Przejdź do koszyka

Zawartość koszyka

ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Paryż. Stolica artystów, kuchni i mody. Wydanie 1

Paryż należy do grona tych miast świata, którym poświęcono najwięcej przewodników w języku polskim. I stale przybywają nowe. „Nie ma jednego powodu, dla którego warto przyjechać do Paryża - jak słusznie napisał we wstępie autor najnowszego, wydanego w „wakacyjnej” serii Bezdroży. Nie starczyłoby nawet tysiąca stron na opisanie wszystkich ciekawostek, pomników przeszłości, tajemniczych miejsc i światowej sławy atrakcji tego niesamowitego miasta. Nie ma też pewne osoby, która twierdziłaby, że do Paryża przyjechać nie warto”. Mając jednak nie tysiąc, chociaż i tyle byłoby za mało, aby w pełni przedstawić zabytki i atrakcje francuskiej stolicy, ale zaledwie jedną czwartą tej objętości, w której sporo miejsca zajmują również tak potrzebne plany i dobre kolorowe zdjęcia, starał się on przedstawić przynajmniej to, co jest w tym mieście najważniejsze. I moim zdaniem, a Paryż znam nieźle, udało mu się to bardzo dobrze. Co nie znaczy, że nie dodałbym jeszcze tego lub owego. Ale o tym na końcu. We wstępnej, zachęcającej do lektury oraz poznawania prezentowanego kraju, regionu lub miasta, znajdującej się we wszystkich przewodnikach tej serii jego części: „Hity Paryża”, autor wymienia 12 tamtejszych cudów, uzasadniając taki właśnie wybór. Bardzo trafny - dodam. Żadnego bowiem z tych zabytków i miejsc po prostu nie sposób pominąć, jeżeli chce się mieć chociażby jakie - takie pojęcie o francuskiej stolicy. Podobnie „Przysmaki, które trzeba spróbować” - najbardziej charakterystyczne dla kuchni francuskiej. Chociaż jest ona przecież tak bogata, że listę tę można by długo jeszcze ciągnąć. „Popularne festiwale i wydarzenia kulturalne” to wykaz, z ich charakterystyką, 14 stałych imprez. Zaś „Miejsca przyjazne dzieciom” - 11 specjalnie dla nich polecanych w Paryżu i jego okolicach. Dwa, dosyć obszerne, rozdziały wstępne: „Informacje praktyczne” ( Przygotowanie do podróży, dojazd różnymi środkami transportu, Informator A - Z, poruszanie się na miejscu, wyżywienie, noclegi, rozrywka ) oraz „Informacje historyczno-krajoznawcze” ( Historia Paryża, Kościół we Francji, Język francuski, Polskie akcenty w Paryżu, Mieszkańcy Paryża, Kuchnia ) zawierają to, o czym gość nadsekwańskiej stolicy wiedzieć powinien. Może trochę niepotrzebnie powtórzone zostały niektóre informacje na temat komunikacji miejskiej w „Informatorze A - Z” „Informacjach praktycznych”. Chociaż z pominięciem tak istotnego przecież faktu, że autobusy w Paryżu na przystankach zatrzymują się tylko na żądanie, co w godzinach mniejszego ruchu zwiększa jego płynność. Ale są to drobiazgi łatwe do poprawienia. Podstawowe informacje o tym, co na miejscu warto zobaczyć, zawarte są w dwu rozdziałach: „Zwiedzanie Paryża” i „Okolice Paryża”. W pierwszym z nich autor proponuje - i oprowadza po nich - poznanie 10 dzielnic lub regionów miasta. Wyspy na Sekwanie ( Île de la Cité i Île Saint-Louis - zawsze stosuje on nazwy francuskie, mimo iż inni wolą je spolszczone, np. Wyspa św. Ludwika ) - oraz ich okolice. Les Halles - Hôtel de Ville, Les Marias, Bastille, czyli tereny po dawnych Halach, Ratusz, dzielnicę na dawnych bagnach oraz plac Bastylii i jego otoczenie. Concorde, Louvre, Opera - czyli Plac Zgody, dawny pałac królewski i Operę z okolicami. Dzielnice: Saint-Germain-des-Prés i Quartier Latin - Łacińska. Trocadéro, Passy, Tour Eiffel, Invalides. Champs-Élysées, Arc de Triomphe. Montparnasse. Montmartre. Belleville, Menilmontant, Père-Lachaise oraz Grand Boulevards i République. Z informacjami jak i czym do tych miejsc dojechać, czy są tam - lub nie - udogodnienia dla osób niepełnosprawnych oraz co trzeba i warto w nich zobaczyć. W formie oprowadzania po nich czytelnika - turysty, z podstawowymi, niekiedy bardzo skrótowymi informacjami. Także o dniach i godzinach otwarcia muzeów i innych obiektów zamykanych, wstępie wolnym lub z biletami - i przeważnie także ich cenami. Podobnie po okolicach Paryża. Zarówno tych tak bliskich, że już z nim od dawna zrośniętych, połączonych liniami metra i autobusów, jak Lasek Buloński, Vincennes, Saint-Denis czy dzielnica La Défense. Nieco dalszych, osiągalnych RER-em lub innymi środkami transportu, jak Wersal czy Disneyland. Jak również odleglejszych, jak zamki: Chantilly, Fontainebleau czy Thoiry, a nawet odległe o 90 km Chartres ze słynną katedrą. W tekst przewodnika włamano trzy obszerne, nawet 22 - stronicowe wkładki informacyjne: „Znani paryżanie”, „Dworce i metro” oraz „Paryż wodny”. Sekwana”. A także, szkoda że nie ujęte w jakimś indeksie, krótkie, monotematyczne informacje w ramkach na kolorowym tle. M.in.: „Kuchnie świata w Paryżu”, „Bilety” ( komunikacji miejskiej, z różnymi okresowymi ), „Paris Museum Pass” ( karta muzealna, bardzo opłacalna jeżeli ma się zamiar sporo zwiedzać ). A także: „Czarna śmierć i średniowieczne sposoby jej leczenia” ( dżuma ), „Joanna d’Arc”, „Noc Świętego Bartłomieja”, „Paryskie wystawy światowe”, „Hotel Ritz”, „Wieża Eiffla - ciekawostki i dziwactwa”, „Najważniejsze wydarzenia w historii Luku Tryumfalnego”. Na końcu przewodnika jest mini słowniczek polsko - francuski z najbardziej przydatnymi zwrotami oraz Indeks wybranych obiektów. Ponieważ nie ma jednak róży bez kolców, wspomnę o pominięciu jeszcze co najmniej jednej, moim zdaniem bardzo istotnej informacji oraz niezrozumiałego przeoczenia sławnego obiektu. W pierwszym przypadku chodzi o inżyniera Gustawa Eiffla i jego dzieła. Ani w jego nocie biograficznej we wkładce „Znani paryżanie’, ani w informacjach o paryskich wystawach światowych czy ciekawostkach i dziwactwach związanych z wieżą jego imienia, nie wspomniano o jeszcze jednym ( oprócz kilku wymienionych ) jego sławnym dziele. Mam na myśli, oczywiście, „Żelazny dom”. Został on zbudowany, a nie tylko sławna wieża, na Wystawę Światową w Paryżu w roku 1889. Po niej zaś kupiony przez jednego z ówczesnych światowych „królów kauczuku”, rozmontowany, przewieziony do portu, a następnie przez Atlantyk oraz kilka tysięcy kilometrów w górę Amazonki do miasta w peruwiańskiej dżungli - Iquitos ( nadal dostać się do niego można tylko drogą wodną lub powietrzną, nie ma drogi lądowej ) i tam ponownie zmontowany. Była to na owe czasy operacja niezwykle trudna technicznie, o kosztach już nie wspominając. Ale „Żelazny dom” służący obecnie celom kulturalnym, jest jedną z atrakcji tego amazońskiego miasta. I podobnie jak jego „siostra” - paryska wieżą, trzyma się doskonale, co miałem okazję stwierdzić osobiście. Warto więc o nim wspomnieć w następnym wydaniu tego przewodnika. Drugie przeoczenie, jakie w nim znalazłem, jest wręcz zaskakujące. Chodzi bowiem o jedno ze sławnych podparyskich ( ale dojeżdża się do niego metrem do stacji Porte de Sévres ) muzeów oraz założonej w Sevres w 1756 roku manufaktury słynnej porcelany sewrskiej. Tamtejsze Muzeum Ceramiki działa od roku 1824 (!). Obejrzeć w nim można nie tylko wspaniałe wyroby miejscowej manufaktury, ale także fajansowe i porcelanowe, m.in. miśnieńskie i z innych sławnych zakładów europejskich, ponadto starą porcelanę chińską i japońską. Naprawdę jest tam co oglądać. Mozna też na miejscu kupić współczesne wyrobym, m.in. figurki. I warto o tym poinformować czytelników i turystów. Ale to możliwe będzie dopiero w kolejnym wydaniu. Jednak i w obecnej postaci jest to przewodnik bardzo dobry, jeden z lepszych w tej serii, napisany kompetentnie i przejrzyście. Zawierający mnóstwo ważnych i potrzebnych informacji, planów i zdjęć oraz trochę ciekawostek. Przy czym wydany starannie, w poręcznym formacie i wadze oraz o przystępnej cenie. Z przyjemnością polecam go więc Czytelnikom.
GLOBTROTER INFO Cezary Rudziński, 2011-08-16

Pułapki small biznesu. 133 mity, które niszczą Twoją firmę

Wczoraj dostałem książkę "Pułapki small biznesu. 133 mity które niszczą twoją firmę" Marka Jankowskiego, którego być może znasz z audycji "Mała wielka firma". Przed snem chciałem tylko przejrzeć o czym jest i co to za mity? Skończyłem na 185 stronie. Ostatniej. Książka nie bez powodu została uznana bestsellerem tuż po premierze. Jeśli marzysz o własnej, kilkuosobowej firmie, przeczytaj tę książkę koniecznie. Autor uświadomi Cię dlaczego firma sama w sobie nie jest celem. Dowiesz się też czy biuro w centrum i elegancki papier firmowy są Ci niezbędnie potrzebne do życia, jakich pracowników powinieneś zwolnić bez mrugnięcia okiem, jak bardzo ogólne zadania powinien mieć pracownik i czy small biznes może działać na autopilocie. "Pułapki small biznesu. 133 mity które niszczą twoją firmę" to, jak sam tytuł mówi, 133 mity, którymi codziennie raczą Cię życzliwi doradcy ("trzymaj swój pomysł w tajemnicy, bo ci go ukradną!", "załóż firmę zajmującą się tym co lubisz robić", "obniż cenę, żeby przyciągnąć klienta"), a które niekoniecznie są zgodne z prawdą. Chociaż książka przeznaczona jest raczej dla małych przedsiębiorstw niż freelancerów, to również wolni strzelcy mogą się sporo nauczyć, np. o kontaktach z klientami, ustalaniu cen czy mitem o skuteczności networkingu. Jeśli słuchasz audycji "Mała wielka firma", to znaczna część z mitów już została tam wyjaśniona. Dlaczego więc miałbyś płacić za coś, co za darmo jest w sieci? Odpowiedź jest prosta: MWF jest nadawane od dwóch lat i coś, co słyszałeś w 2010 roku mogło już Ci umknąć. W książce najważniejsza wiedza jest usystematyzowana i wyraźnie spisana, dzięki czemu oszczędzisz czas na ponowne słuchanie kilkudziesięciu odcinków audycji. Ponadto do "Pułapek small biznesu" dołączona jest płyta z 33 odcinkami "Małej wielkiej firmy". Niestety nie wiem co z nią zrobić, bo od dawna nie mam już żadnego urządzenia z czytnikiem optycznym.
like-a-geek.jogger.pl Marcin Kosedowski, 2011-06-23

Pułapki small biznesu. 133 mity, które niszczą Twoją firmę

Panowie Jankowski i Tkaczyk rozkręcają się ostatnio coraz bardziej. Podcast Mała Wielka Firma, który słucham od początku jest coraz ciekawszy. Powstają też nowe książki. Paweł Tkaczyk wyda niedługo dwie: Zakamarki marki i książkę o grywalizacji. Co podoba mi się w tych książkach, to fakt, że powstały one w realiach polskich, z którymi na co dzień się stykamy i są kierowane do polskich czytelników. To bardzo dobra odmiana. Dotychczas czytałem książki na ten temat napisane głównie przez amerykańskich autorów i wiecie co? Już mi się przejadły. Część takiej publikacji jest zazwyczaj odzwierciedleniem prawnych realiów amerykańskich, które albo wcale, albo tylko częściowo pasują do realiów polskich. I dlatego po przeczytaniu fragmentu Pułapek small biznesu, który rozwiał moje wątpliwości i mocno mnie wciągnął, kupiłem tą książkę. Ze 133 mitów opisanych przez autora wprowadziłem w życie na razie tylko dwa: Mit 133: Jeśli podasz ceny na swojej stronie internetowej, odstraszysz wielu potencjalnych klientów. (Rzeczywistość: Jeżeli nie podasz cen, stracisz ich dużo więcej) Mit 125: Każdy moment jest dobry, żeby zapytać klienta o opinię na temat Twojej firmy. (Rzeczywistość: Jeżeli chcesz zbadać zadowolenie klientów z usług Twojej firmy, zrób to w odpowiednim momencie) Siła sugestii, a może właśnie nie, ale od kilku dni mam w portfolio przykładowe cenniki we wszystkich kategoriach i zauważyłem, że liczba ciekawych zapytań wzrosła. Ciekawych, bo poprawiła się także ich jakość. Wcześniej tylko w 3-4 działach miałem jasno określony cennik, a w pozostałych pisałem tylko, że „cena jest ustalana indywidualnie, w zależności od stopnia skomplikowania zlecenia”. Bo tak w sumie jest. Ale dopiero teraz każdy potencjalny klient wie, czego mniej więcej może się spodziewać i może łatwiej podjąć decyzję. A to znaczy, że podejmie ją chętniej. Cennik odfiltrował też klientów szukających niskiej jakości za niską cenę - czego ja nie oferuję. Co do pytania o opinię, to przygotowałem w Google Docs krótki kwestionariusz na temat współpracy i wysłałem go dotychczasowym klientom, a także będę na bieżąco wysyłał go po zakończeniu współpracy z daną firmą. Już mam pierwsze odpowiedzi, w tym bardzo ciekawe. Taka ankieta jest jak mapa cieplna strony - wskazuje co najbardziej przyciągnęło uwagę klientów i co warto w związku z tym bardziej uwydatnić. Pokazuje także, które elementy komunikacji są niepotrzebne albo szkodliwe. Już teraz widzę, że te dwie drobne zmiany okażą się bardzo skutecznymi posunięciami, na pewno wartymi więcej niż 37 zł wydane na książkę. Z innych mitów bardzo ciekawy jest ten: Mit 41: Najłatwiej wygrać z konkurencją poprzez oferowanie niższej ceny (Rzeczywistość: Zawsze znajdzie się ktoś, kto zaoferuje to samo 10 groszy taniej) Ten mit jest opisany we fragmencie dostępnym online. Marek Jankowski pisze tam jeszcze dobitniej: „bo zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał zbankrutować szybciej od ciebie”. To prawda, często pomijana przez przedsiębiorców. Ktoś, kto nie zdaje sobie sprawy z tego, że dziedzin, w których może konkurować jest więcej - pozostanie przy konkurowaniu ceną. A przecież klient płaci nie tylko za produkt, ale także za obsługę, za markę (i prestiż, który się z nią wiąże), czy za wygodniejsze w użyciu opakowanie. Ja dodam jeszcze jedno spostrzeżenie do tego: wyceń się jak śmieć, a będziesz tak traktowany. Nie przez wszystkich, ale znajdą się tacy, którzy to wykorzystają. Takie rzeczy można mnożyć, a książka Marka Jankowskiego jest wypełniona po brzegi bardzo przydatną dla początkujących przedsiębiorców wiedzą. Polecam!
www.jak-stworzyc-strone.pl Paweł Pela, 2011-08-08

Rumunia. Mozaika w żywych kolorach...oraz Mołdowa. Wydanie 4

Rumunia wzbudza coraz większe zainteresowanie polskich turystów. I to nie tylko, jak w latach 60-80-tych ub. wieku, głównie jej czarnomorskie wybrzeże, ale także prawdziwe skarby architektury, przyrody i krajobrazów w innych częściach kraju. Zwłaszcza, chociaż nie tylko, Siedmiogród, rumuńska Mołdawia i Bukowina. Natomiast Mołdawia nadal, trochę niesłusznie, pozostaje w dosyć powszechnym odczuciu państwem w Europie peryferyjnym i niezbyt wartym poznawania. Obu tym krajom poświęcony jest najlepszy, moim zdaniem, dotychczas w języku polskim o nich przewodnik „Bezdroży”. Jego kolejne wydanie ukazało się w br. w podstawowej w tej oficynie serii „czarno - pomarańczowej”, której potoczna nazwa pochodzi od kolorów grzbietów. Napisany przez grono polskich autorów z głęboką znajomością tematu, rzetelnie oraz dobrym językiem, jest po prostu znakomity. Co nie znaczy, że nie można w nim już niczego poprawić. Ale o tym niżej. Dodam, że na dwu 8 - stronicowych wkładkach znajduje się w nim 35 dobrych, kolorowych zdjęć. Ponadto kolejne, już czarno-białe, co powoduje, że nie są zbyt efektowne i trochę rysunków zabytków. No i mapki oraz plany miast. W rozdziale I - wstępnym, „Zaproszenie do Rumunii” autorzy proponują poznawanie kraju pięcioma różnymi trasami. Szlakiem drewnianych cerkwi marmaroskich, Malowane monastery Bukowiny i Mołdawii, Kościoły warowne Siedmiogrodu, Wzdłuż czarnomorskiego litoralu oraz „Paryż Wschodu” i okolice. Znajduje się na nich większość tego, co jest tam rzeczywiście najcenniejszego. Obszerny rozdział II - „Informacje praktyczne” zawiera niemal wszystko o czym turysta powinien wiedzieć zarówno przed wyjazdem, w trakcie - i czym - podróży, poruszania się na miejscu, noclegów i wyżywienia. Z wieloma przydatnymi informacjami w rubryce od A do Z. W części tej znajduje się także sporo rad w ramkach w rodzaju: „Będąc dzień w Sybinie trzeba koniecznie”: - po czym następują konkretne i na ogół bardzo trafne propozycje. Rozdział III - "Informacje krajoznawcze", to prawdziwa, chociaż w ogromnym skrócie, kopalnia wiedzy o fizjografii, klimacie i bioróżnorodności kraju. Bardzo oryginalnie i ciekawie przedstawione zostały w nim jego dzieje. „Historia Rumunii - stwierdzają autorzy - jest niezwykle skomplikowana”. Po czym następuje uzasadnienie tego twierdzenia z wnioskiem: „Ponieważ przewodnik turystyczny nie jest publikacją odpowiednią do roztrząsania tych skomplikowanych kwestii, zainteresowanych odsyłamy do literatury fachowej, zaś Czytelnikom proponujemy spojrzenie na historię ziem rumuńskich i Rumunii przez pryzmat wybranych zabytków kultury i sztuki”. Dodam, że dobranych w taki sposób, żeby jednak „w pigułce” zawrzeć to, co w tej historii jest najważniejsze. I tak „Hala targowa w Tomis” wybudowana w IV w. - to okazja do przedstawienia wielowiekowej, od czasów antycznych Greków, tradycji handlowej oraz zarysu dziejów kraju na przestrzeni wieków. „Sarmizegatusa Regia” - państwa Daków. „Vajdahunyadvár” - Siedmiogrodu i częściowo Banatu i Marmaroszu. „Monaster Putna”, w którym pochowany został jeden z najwybitniejszych władców Stefan Wielki - losy Hospodarstwa Mołdawskiego. „Nowa Metropolia w Curtea de Argeş” - najważniejsze fakty z historii Wołoszczyzny. „Zamek królewski Peleş w Sinai” - powstanie Rumunii i królestwo, od 1861 r., Hohenzollernów. Zaś „Prawosławna cerkiew katedralna w Timişoarze” - ostatnie 60 lat dziejów kraju. Wypadało co prawda w tym ostatnim przypadku dodać np., że komunistyczny dyktator Nicolae Ceauşescu nie tylko został w 1989 r. skazany na śmierć, ale i rozstrzelany wraz z żoną Eleną, działaczką partyjną i państwową też odpowiedzialną za zbrodnie reżymu, ale to można uzupełnić w kolejnym wydaniu. Bardzo ciekawie przedstawieni zostali mieszkańcy Rumunii i tamtejsza mozaika narodowościowa: Rumuni, Węgrzy, Sasi, Polacy, Turcy, Żydzi, Romowie, a w Banacie również Serbowie, Bułgarzy, Czesi, Słowacy, Rusini, a nawet Włosi, Francuzi i Hiszpanie. Podobnie język, a także rumuńska kuchnia pod bardzo zachęcającym tytułem poświęconej jej części: „Radość życia, czyli kuchnia rumuńska”. Najobszerniejszy - ponad 450 stronicowy - rozdział IV „Zwiedzanie Rumunii” poświęcony został prezentacji poszczególnych miejscowości, miejsc, zabytków itp. kraju. W sposób przejrzysty, dosyć dokładny, z ogromnym bogactwem faktów. Najpierw stolica - Bukareszt, a następnie kolejno tradycyjne regiony historyczno - geograficzne. Banat i Kriszana, Transylwania ( Siedmiogród ), Marmarosz, Bukowina, Mołdawia, Dobrudża i osobno Trasy górskie z 44 propozycjami poznawania ich konkretnymi szlakami, w 7 partiach różnych gór. W opisach miejscowości są ich nazwy przede wszystkim - o ile takie są - polskie oraz rumuńskie i w stosowanych na ich określenie językach. Podana jest liczba mieszkańców, są sugestie co przede wszystkim warto tam zobaczyć, historia - w przypadku Bukaresztu także co, gdzie i kiedy zburzono z zabytków pod rządami Ceauşescu - a następnie oprowadzanie czytelnika - turysty po ciekawych zabytkach, muzeach i miejscach. W większych lub ważniejszych miastach - ich plany, zdjęcia, rysunki zabytków. Na końcu zaś informacje praktyczne na temat dojazdu i lokalnej komunikacji, noclegów, wyżywienia itp. A więc znajduje się tam chyba wszystko, co powinno być w dobrym przewodniku. Na podobnej zasadzie, w dwu rozdziałach: „Mołdowa” i „Zwiedzanie Mołdowy” napisana została część przewodnika po tym kraju. Oczywiście znacznie krótsza, bo miejscowości, miejsc i obiektów wartych tam poznania jest niewspółmiernie mniej. A także z trochę bardziej skróconymi opisami. Ale z bardzo ważnymi a mniej znanymi informacjami na temat podróży, zwłaszcza problemami jakie mogą występować przy przekraczaniu granicy samozwańczej, tak zwanej Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej i tamtejszych realiów. Ponadto zakwaterowania - podobnie jak w przypadku części rumuńskiej z wyborem hoteli i innych miejsc noclegowych z ich nazwami, adresami, telefonami, stronami internetowymi itp., a także charakterystyką i w wielu przypadkach cenami. Nie brakuje oczywiście i informacji krajoznawczych, historii regionu i kraju, jego ludności, gospodarki, kultury itp. Natomiast zwiedzanie Mołdawii ( Mołdowy ) autorzy proponują według jej trzech głównych części: Kiszyniowa i centrum, Północnej Mołdowy oraz Południowej Mołdowy, do której zaliczono również Naddniestrze. A w częściach omawiających poszczególne miejscowości i miejsca, tak jak w przypadku rozdziałów rumuńskich, w kolejności alfabetycznej ich nazw. Treść przewodnika bardzo wzbogacają włamane w treść monotematyczne informacje w ramkach na szarym tle. Jest ich prawie 50, wiele bardzo ciekawych. M.in.: „Park Narodowy Retezat”; „Czarny pamiętnik: zburzenie monasteru Văcăreşti” ( w Bukareszcie ); „Malowane cerkwie doliny Aluty”; „Mistrz Manole” ( budowniczy cerkwi w Nowa Metropolia Curtea de Argeş, pocz. XVI w ); „Legenda o zamku Poienari” ( zbudowanym dla Włada Palownika - Drakuli ), a także: „Druga strona medalu” ( prawdziwa historia Drakuli ); „Biały płaszcz z czarnym krzyżem” ( Krzyżacy w Siedmiogrodzie wypędzeni z niego za próbę stworzenia tam własnej potęgi, zaproszeni później do Polski ); „Inkastelacja kościołów” ( obronne świątynie w Siedmiogrodzie ); „Pionier lotów kosmicznych” ( Hermann Oberth urodzony w Sybinie ); „Mołdowa czy Mołdawia?” ( decyzja polskiego MSZ o przyjęciu tej pierwszej nazwy ); „Mołdowa czy Besarabia?”; „Po jakiemu mówią Mołdawianie?”; „Polacy w Mołdowie”; „Kim są i skąd przybyli Gagauzi?”; „Karol XII czyli Szwedzi w Mołdowie” itd. Na końcu znajduje się słowniczek polsko - rumuński z mini rozmówkami oraz dosyć szczegółowy Indeks wybranych nazw geograficznych i atrakcji turystycznych. Jest to więc, co już napisałem na wstępie, bardzo dobry przewodnik. Co nie znaczy, że w następnych wydaniach nie może być jeszcze lepszy. Uważam np., że trochę po macoszemu potraktowana została Delta Dunaju, której poświęcono tylko 3 strony tekstu + 1 zdjęcie, i to jako ciekawemu miejscu w okolicach Tulczy. Informacja o rumuńskich obiektach znajdujących się na Liście UNESCO powinna znajdować się nie tylko w postaci symbolu przy opisach miejscowości, ale także zbiorowa osobno, np. w Informacjach A-Z. Najpiękniejszy średniowieczny zamek w mieście Hunedoara ( Vajdahunyad ) w Siedmiogrodzie znany jest bardziej pod tą drugą nazwą lub jako Zamek Hunyadego, a nie, jak go nazywają autorzy, Corvinilor. Wypadałoby więc przynajmniej o tym wspomnieć. Nie bardzo widzę uzasadnienia dla opublikowania, i to na całej stronie, nie najlepszej jakości czarno-białego zdjęcia pałacu hospodara w Mogoşoaia, skoro jego dobre kolorowe znajduje się we wkładce ilustracyjnej. Wśród źródeł informacji o kraju nie uwzględniono działającego od ub. roku w Warszawie Rumuńskiego Ośrodka Informacji Turystycznej. Podobnie w przypadku dostępnych w języku polskim przewodników nie wspomniano ani o jednym aktualnym, poza wydanymi przez Bezdroża. Błędna jest, w przypadku Naddniestrza, informacja, że Igor Smirnow jest „prezydentem” tej samozwańczej republiki od 10 lat. W rzeczywistości już 21(!) lat. Byłem pierwszym zagranicznym dziennikarzem, wówczas korespondentem prasy polskiej w Kijowie, któremu udzielił on wywiadu jeszcze jako tymczasowy prezydent, we wrześniu 1990 roku, na drugi lub trzeci dzień po proklamowaniu przez ten region „niepodległości”. Do Tyraspola dojechałem z Bender na prawym brzegu Dniestru, które wówczas znajdowały się jeszcze pod kontrolą Kiszyniowa, podmiejskim autobusem. Podczas lektury przewodnika natrafiłem na parę błędów korektorskich, a nawet językowych. Np. na str. 231 jest odsyłacz do informacji o mieście Alba Julia na stronę 323 ( na której można przeczytać o Sighişoarze ), nie zaś prawidłowo na stronę 232. Natomiast na str. 568 o połączeniach komunikacyjnych z Polski do Mołdowy „…z dwoma ( zamiast dwiema ) przesiadkami. To tylko przykłady, bo podobnych, co prawda drobnych potknięć, jest więcej. Na koniec parę słów polemiki na temat tytułowej nazwy Mołdowa. Wydawnictwo przyjęło ją zgodnie z decyzją naszego MSZ o stosowaniu takiej nazwy w swoich dokumentach. Z ministerialnym uzasadnieniem, że Mołdawia to nazwa dużego regionu historycznego, którego Republika Mołdawii jest tylko częścią. Trochę mi się to kojarzy z wymuszoną przez Grecję i stosowaną w stosunkach międzynarodowych, idiotyczną nazwą Była Jugosłowiańska Republika Macedonia. Bo …Macedonia to historyczna nazwa antycznego państwa, którego część znajduje się nadal na terytorium Grecji. A przecież nazwa Mołdawia w odniesieniu do Republiki Mołdowa jest u nas stosowana powszechnie, jak również np. Mołdawianie ( nie zaś Mołdowanie ) czy mołdawskie ( a nie mołdowskie ) wina. Polska Komisja Standaryzacji Nazw Geograficznych - o czym można zresztą przeczytać w informacji w ramce: „Mołdowa czy Mołdawia” - zaleca stosowanie nadal przyjętej powszechnie tej drugiej nazwy. Dla mnie ważniejsze jest zdanie tej komisji, niż jakiegoś urzędnika MSZ który wymyślił inną, pozostaję więc w publikacjach przy Mołdawii. Wytknięte drobne błędy i nieścisłości jakie znalazłem w tym przewodniku są łatwe do poprawienia w następnym wydaniu oraz nie zmieniają mojej wysokiej jego oceny. Z przyjemnością polecam go więc Czytelnikom.
GLOBTROTER INFO Cezary Rudziński, 2011-08-14

Opowieści zmieniacza. Jak zmienić swoje życie na lepsze?

Już sam tytuł jest intrygujący - „Opowieści zmieniacza. Jak zmienić swoje życie na lepsze ". Bo kto zacz, ów zmieniacz. Artur Król szybko rozwiewa wszelkie domysły i insynuacje - w pierwszej osobie snując barwne relacje i przedstawiając się jako ów budzący zaciekawienie specjalista od zmieniania cudzych losów. No to poczytajmy... Poczytajmy o tym, jak przy udziale zmieniacza pozbyć się pewnej cechy lub wykształcić w sobie nową. Jak zareagować na dręczące fobie lub na nowo poukładać sobie relacje z ludźmi. Profesjonalista pomoże - wskazując kierunek i używając (niekiedy podstępnych) metod dokonywania wewnętrznych zmian. Może się też okazać, że i Ty - na bazie własnych doświadczeń - możesz zostać takim zmieniaczem. A może i napisać kolejną książkę na ten temat. Sensus czeka!
POLSKA - DZIENNIK ŁÓDZKI N, 2011-08-13