×
Dodano do koszyka:
Pozycja znajduje się w koszyku, zwiększono ilość tej pozycji:
Zakupiłeś już tę pozycję:
Książkę możesz pobrać z biblioteki w panelu użytkownika
Pozycja znajduje się w koszyku
Przejdź do koszyka

Zawartość koszyka

ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Chorwacja. W kraju lawendy i wina. Wydanie 6

Wydawnictwo Bezdroża proponuje czytelnikom odświeżoną, zaktualizowaną podróż do kraju lawendy i wina - przewodnik Zuzanny Brusić i Salomei Pamuły. Pierwszy kontakt z przewodnikiem – jakże ważny – wypada pochwalić. Książka jest poręczna, dobrze sklejona - co w podróży jest wielkim atutem, szczególnie przy wietrznej pogodzie i szczelnie wypełnionej torbie, czy plecaku. W przewodniku autorki umieściły informacje praktyczne, krajoznawcze i językowe, dotyczące sześciu regionów Chorwacji. Każdy z nich jest opisany szczegółowo. Wyodrębnienie miast, krain i wysp ułatwia znalezienie potrzebnych informacji. Wszyscy, którzy staną przed wyjazdową alternatywą: Chorwacja czy inny kraj - mogą wnikliwie przebyć osiem tras zaproponowanych przez autorki (I rozdział) i zapoznać się z najważniejszymi wydarzeniami kulturalnymi tych miejsc. Atrakcyjne wydają się odnośniki do stron, gdzie czytelnik odnajduje szczegółowe informacje dotyczące różnorodnych atrakcji turystycznych. Można się z nimi zapoznać, ale niekoniecznie, co daje czytelnikowi i turyście cenną możliwość wyboru. Jeszcze zdjęcia i mapy- w ilości i jakości wystarczającej, żeby zachęcić do wyjazdu lub dać przyjemność podróżowania we własnym fotelu.
pik.wroclaw.pl Dorota Olearczyk, 2011-10-21

Bałkany. Bośnia i Hercegowina, Serbia. Wydanie 4

Krakowskie wydawnictwo Bezdroża wzbogaciło rynek czytelniczy IV wydaniem przewodnika po Półwyspie Bałkańskim. Praca zbiorowa eksploruje Bośnię i Hercegowinę, Serbię, Kosowo, Macedonię i Albanię - i jak każdy dobry bigos, nie traci walorów smakowych przy wielokrotnym odgrzewaniu/czytaniu, a wręcz przeciwnie, po każdym kolejnym - jest coraz lepszy. Można go przemrozić, np. trzymając zimą za oknem, co również pozytywnie wpływa na jego smak. Odgrzewając go powinno się lekko podlewać czerwonym, wytrawnym winem, co wzbogaca jego winno - kwaskowe walory smakowe i aromat. Przewodnik po Bałkanach przyrównuję do dobrego bigosu również z powodu kontrastów, skrajności i różnorodności charakterystycznych dla tego właśnie obszaru półwyspu. Informator turystyczny został tak skonstruowany, aby służyć praktyczną pomocą w fazie planowania wyjazdu i podczas podróży. Rozdziały od I do V prezentują praktyczne informacje dotyczące wybranych krajów Półwyspu Bałkańskiego i miejsc, które warto odwiedzić. Każdy kraj przedstawiono na czytelnych mapach, na których oznaczono miejsca opisane w tekście. W przewodniku znajdują się nawet informacje szczegółowe dla turystów samochodowych, pociągowych i autobusowych wraz z cenami kuszetek, przesiadek i przybliżonym czasem trwania przejazdu. Przeczytamy u także charakterystykę geograficzno - przyrodniczą danego kraju, zgłębimy historię miejsca i poznamy religijno-kulturowe odrębności. Przewodnik po Bałkanach należy dusić (w ręku) możliwie długo (im dłużej, tym lepiej), najlepiej kilka dni, ponieważ - podobnie jak w bigosie - wzrastają wtedy jego walory smakowe.
pik.wroclaw.pl Dorota Olearczyk, 2011-11-05

Spokój z każdym oddechem. Codzienne medytacje uzdrawiające życie

Oto kolejna książka z tych, o których w pełni będę mogła wypowiedzieć się dopiero za jakiś czas, gdyż to kolejna pozaycja, którą częściowa należy sprawdzić na własnej skórze. Jednak w odróżnieniu od książek relaksacyjnych, które do tej pory czytałam, ta jest bardziej... uduchowiona niż praktyczna. "7 dróg do relaksacji" oraz "Droga do wewnętrznej równowagi" to książki pisane przez ludzi trochę takich jak ja: szukających sposobu, jak nie dać się codzienności, kombinujących, jak uwolnić się od stresu i zachować spokój. Dwie poprzednie książki były bardziej zbiorem technik i rad. Natomiast Thich Nhat Hanh to Mistrz, co widać na pierwszy rzut oka - prawda, że widać :)? To, co pisze w "Spokoju z każdym oddechem" to rozważania, wskazówki, jak cieszyć się każdym dniem, jak znaleźć przyjemność w pozornie prozaicznych czynnościach, takich jak przygotowywanie śniadania czy mycie zębów. Autor wiele miejsce poświęca na ćwiczenie uważności, które jest niczym innym, jak po prostu byciem tu i teraz, w teraźniejszości. Tylko na nią bowiem mamy wpływ i to w niej zawiera się nasze szczęście. Tymczasem mamy skłonność do nadmiernego analizowania i rozpamiętywania tego, co już było i zamartwiania się tym, co dopiero będzie. A to bez sensu, gdyż nasze szczęście znajduje się w teraźniejszości, w dokładnie tej chwili. Wielokrotnie w tym tekście autor odwołuje się do buddyzmu, to właśnie na naukach Buddy opierają się jego teorie. I znów: to, co mi się podoba to fakt, że teksty zawarte w tej książce są dostosowane do współczesnych realiów. Autor pisze w którymś momencie wprost: jeśli nie chcesz specjalnie poświęcać czasu na praktyki duchowe, nie musisz tego robić. Ćwiczenia uważności i elementy medytacji możesz wykorzystać nawet w drodze do pracy: skup się na drodze, którą pokonujesz, zsynchronizuj oddech z krokami. W ogóle chciałam napisać, że odkąd wprowadzam w praktykę to, czego dowiaduję się z książek, rzadziej się denerwuje, rzadziej nawiedzają mnie czarne myśli, a jeśli już się pojawią, to wiem, co robić: wdech, wydech, spokój. Wdech, wydech, spokój. Niby niewiele, ale dobroczynne skutki świadomego oddychania i relaksacji zaczynam powoli odczuwać. I chociaż "Spokój z każdym oddechem" podoba mi się chyba najmniej z dotychczas prezentowanych pozycji, a to dlatego, iż jest to książka bardziej do przemyślenia i do "wgryzienia" się dokładnie w to, co autor pisze, to z pewnością jest to pozycja zasługująca na uwagę.
slowoczytane.blogspot.com Scarletka, 2011-11-16

Synuś. Instrukcja obsługi dla rodziców

Kiedy Rysio miał kilka dni, tygodni, bardzo często brałam go na ręce, przytulałam, całowałam, zdarzało się, że zasypiał w naszym małżeńskim łóżku. Duże grono starszego ode mnie pokolenia krytykowało mnie, że rozpieszczam dziecko, że Mały nauczy się mną manipulować i za chwilę będzie robił „sceny” wymuszenia mojej uwagi np. na środku chodnika. Słuchałam tej krytyki i zastanawiałam się czy rzeczywiście robię błąd. Czułam jednak, że Rysiu tego właśnie potrzebuje. Do dzisiaj postępuję tak jak wcześniej, lecz mam w nosie uwagi innych. W poradniku „Synuś. Instrukcja obsługi dla rodziców” po raz pierwszy przeczytałam, że chłopcy potrzebują więcej uwagi, czułości i miłości rodziców niż dziewczynki! Mówiła mi o tym kiedyś koleżanka. Jej słowa wtedy bardzo mi pomogły przetrwać krytykę mojego zachowania przez pozostałe osoby. Gdybym wiedziała o tym wcześniej, zaoszczędziłabym sporo nerwów. Dalej, autorka książki tłumaczy, że niemowlęta nie potrafią manipulować swoimi rodzicami! One potrzebują przytulenia i innych form bliskości, gdyż tylko wtedy czują się bezpieczne i kochane. Banalne stwierdzenie, prawda? A jednak jest mnóstwo ludzi, którzy myślą inaczej i podają w wątpliwość sens częstej bliskości mamy i maleństwa. Przeczytacie też, że maluch jest w stanie przespać całą noc dopiero, gdy jego waga osiągnie 5,5 kg.! A co to znaczy- „całą noc”? O tym też poinformuje autorka. Pisze ona o wielu aspektach wychowania i pielęgnacji małego mężczyzny: jakie imię wybrać (opisano nawet tradycje nadawania imion w różnych kręgach kulturowych), jak karmić, usypiać, utrzymywać higienę. Znajdziemy też parę słów o rozwoju w poszczególnych miesiącach aż do osiągnięcia przez niego 1,5 roku oraz wiele przydatnych rad.
odkrywczamama.blogspot.com 2011-11-07

Ale pyszne! Tata gotuje

Gdy miałyśmy z siostrą kilka lat, pewnej soboty nasza mama musiała wyjść na cały dzień. Zostałyśmy w domu z tatą. Wszystko było ok., do momentu pierwszego posiłku. Tata, który nigdy nie wtrącał się w sprawy kulinarne, miał według wskazówek mamy przygotować (po raz pierwszy?) jajecznicę. Niby nic prostszego, niby nie może się nie udać... A jednak... Głodni musieliśmy czekać na powrót mamy (pamiętacie jeszcze, jak nie było pizzy na telefon?!). Od kilku lat gotowanie stało się modne. Gotują gwiazdy na ekranach TV, szefowie kuchni zdradzają swoje kulinarne sekrety, księgarnie i kioski mają w ofercie „kilogramy” książek i czasopism doskonalących umiejętności gotowania. Ale czy dociera to do zapracowanych, zmęczonych (i 100% męskich żeby nie było ;) ) mężów i ojców naszych dzieci? Raczej na zasadzie „O zobacz kochanie, Nigela ugotowała to i tamto. Może zrobimy to w niedzielę na obiad?”. Przychodzi niedziela, cieszysz się, że wspólnie zrobicie coś razem. Wchodzicie do kuchni. Nie wymagasz wiele- niech tylko poda Ci nóż do filetowania. Ale słyszysz „Kochanie, a który to?”. No dobra, to niech sklaruje masło. „YYY co mam zrobić?”- pyta samiec. I już masz dosyć. Niech wyjdzie już z Twojego terytorium i pójdzie oglądać mecz, bo inaczej nie zjecie obiadu do wieczora! I jak tu wyjść w porze obiadowej, zostawiając tatę z dziećmi? Trzymam w ręce jedyny poradnik kulinarny adresowany właśnie do tatusiów! A w nim facet tłumaczy facetom jak robić zakupy produktów żywnościowych, pokazuje i objaśnia funkcjonowanie podstawowego sprzętu kuchennego, wyjaśnia co jak kroić, co to jest deglasacja, klarowanie, blanszowanie i inne. Książka przedstawia zdecydowanie męskie podejście- oto przykład: „Gotowanie jest jak wymiana świec zapłonowych. Początkowo wydaje się, że to zadanie dla ekspertów. Potem, któregoś dnia, ktoś wręcza Ci odpowiednie narzędzia, udziela kilku cennych wskazówek, aż nagle zdajesz sobie sprawę, że wymiana świec to banalna sprawa.”- pisze autor. Poza tym podaje mnóstwo prostych przepisów na pyszne dania dla całej rodziny, na przykład na śniadanie- francuskie tosty czy frittatę. Na drugie śniadanie do szkoły, pracy- kanapkę klubową z indykiem lub sałatkę szefa kuchni. Na obiad- pierś z kurczaka piccata albo brudny ryż. Na deser można przyrządzić ciasto lodowo- lemoniadowe lub muffinki. A na kolację- pumpernikiel z rodzynkami. Brzmi skomplikowanie, ale uwierzcie, że przepisy są niezwykle proste! I oczywiście jest ich więcej niż wspominam powyżej. Ponadto nasi mężczyźni znajdą tu zdjęcia i wskazówki, jak nakryć do stołu, dowiedzą się krok po kroku jak przygotować kolację na 12 osób lub urządzić przyjęcie urodzinowe dziecka! Czyż nie warto mieć takiej książki na półce w kuchni? Odkładam już ten poradnik i przekazuję go Mężowi. Choć gotuje świetnie i profesjonalnie obsługuje kuchenne sprzęty, jakoś rzadko to robi. Trzeba to zmienić! A krokiem pierwszym do tego jest wręczenie mu książki „Ale pyszne! Tata gotuje”. Jest ona dostępna między innymi tutaj. Muszę jeszcze wspomnieć o moim Tacie! Kilka lat temu okazało się, że drzemie w nim talent kulinarny! Gotuje najlepszy bigos, piecze pyszną pieczeń ze schabu na winie i … mniam mniam! A wyobraźcie sobie jaką ma radochę, gdy się go chwali... Kiedyś nie pomyślałabym nawet, że mój tata potrafi wyczarować takie pyszności. A jednak!
odkrywczamama.blogspot.com 2011-11-03