×
Dodano do koszyka:
Pozycja znajduje się w koszyku, zwiększono ilość tej pozycji:
Zakupiłeś już tę pozycję:
Książkę możesz pobrać z biblioteki w panelu użytkownika
Pozycja znajduje się w koszyku
Przejdź do koszyka

Zawartość koszyka

ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Diablica w pracy. Grzeczne dziewczynki chcą mieć dobrego szefa, niegrzeczne są szefami

"Rambolina", córka Belzebuba Proszę mi uwierzyć, nie mam nic przeciwko prowokującym tezom, o ile kryje się za nimi jakaś mądrość. Niestety, owej mądrości na próżno szukać w poradniku E. Hilts. Już sam wstęp książki, w szczególności jego retoryka, do złudzenia przypominająca tę z banalnych amerykańskich poradników, może zrazie nawet najbardziej zagorzałego feministę. Żeby nie być gołosłownym: Gratulacje! Oto zrobiłaś pierwszy krok na drodze do uruchomienia mocy swojej Wewnętrznej Diablicy. Tak, już sam fakt, że sięgnęłaś po tę książkę, świadczy o tym, że wkroczyłaś na "drogę prowadzącą do sukcesu" - przekonuje swoje czytelniczki E. Hilts. Będę szczery, po przeczytaniu powyższych zdań miałem ochotę wysłać "Diablicę" tam, skąd przyszła, czyli do czeluści piekielnych. Pomimo początkowego zniechęcenia, postanowiłem, że - bez względu na dalszą zawartość książki - przeczytam ją do końca. Cóź, los dla recenzenta nie zawsze bywa łaskawy... Na pierwszy rzut oka poradnik E. Hilts może wydawać się wartościową publikacją. Trudno się nie zgodzić z autorką, że kobieta powinna rozwijać swoją mądrość, dbać o swoją samoocenę i nie zadowalać się byle czym. To wszystko jest prawdą. Dodam od siebie, że nie widzę także żadnych przeszkód, by kobiety piastowały wysokie stanowiska, z urzędem prezydenta danego państwa włącznie. Znam wiele kobiet, które są dyrektorami, menedżerami i doskonale się w tych rolach sprawdzają. Podejrzana natomiast wydaje mi się, stworzona przez E. Hilts, kategoria kobiety-diablicy. Uważam, że wychwalana przez autorkę "córka Belzebuba" ma tak naprawdę drugie dno; mianowicie dno "ramboliny" czy też "traktorzystki" wykonującej wszystkie zadania zgodnie z planem. W tym miejscu przypomniał mi się fragment ze słynnej książki hrabiego Ferdynanda Ossendowskiego pt. "Lenin". Podczas rozmowy z Leną młody Włodzimierz stwierdził, że "człowiek powinien żyć dla idei i celu, zapominając o sobie". Ta konstatacja Lenina wydaje mi się w dużej mierze zbieżna z główną myślą książki E. Hilts. Co prawda autorka zwraca uwagę, że kobieta powinna mieć świadomość tego, że istnieje też życie poza pracą, wszelką celowością i zadaniowością. Pisze: twoja wewnętrzna diablica chce, byś pamiętała. że najcenniejsze godziny życia zwykle spędzasz poza pracą". Pomimo tego można odnieść wrażenie, że nawet życie po pracy" jest dokładnie przez autorkę zaplanowane, podobnie jak wspinanie się po szczeblach kariery zawodowej. Dlatego z powodzeniem E. Hilts, obok rozdziału "10 wskazówek, jak pokierować swoją karierą" mogła umieścić rozdział zatytułowany "10 wskazówek, jak pokierować swoim życiem po pracy". Jednak najbardziej w całej książce zasmucił mnie fragment w którym E. Hilts porusza problem wyboru między karierą a związkiem/małżeństwem/macierzyństwem. Jest oczywiste, że każda kariera wpływa w mniejszym lub większym stopniu na nasze życie prywatne. Jednakże przytoczony przez E. Hilts przykład kariery Becci Swanson (najsilniejszej kobiety świata), jako wzoru do naśladowania, wzbudził we mnie niepokój. Dlaczego? Spójrzmy, jak największa siłaczka globu mówi o tajemnicy swojego sukcesu. "Tajemnicą mojego sukcesu jest poświęcenie. Musiałam zrezygnować z posiadania dzieci. Chciałabym wyjść za mąż, ale, choć może to się wydaje śmieszne, po dziesięciu latach związku ciągle nie jesteśmy małżeństwem (ona i jej partner biznesowy i narzeczony w jednej osobie). Po prostu wszystkie nasze oszczędności wydajemy na naszą siłownię, a cały wolny czas poświęcamy na podnoszenie ciężarów" (sic1). Po komenTArzu E. Hilts - która stwierdziła, że Becci Swanson "jest kobietą, która zorganizowała sobie własną siłownię, będąc jeszcze w college′u, i która pracuje 14 godzin dziennie - zwątpiłem całkowicie. Nie wiem, czy czytelnicy "Gazety Ubezpieczeniowej" się ze mną zgodzą, ale w przypadku Becci Swanson i jej "biznesowego partnera" tajemnicą sukcesu nie było wcale poświęcenie, tylko egoizm w połączeniu z infantylizmem. Czy warto być zatem diablicą? Drogie panie! Myślę, że warto być przede wszystkim człowiekiem: człowiekiem mądrym, dobrym, szlachetnym, współczującym i - co chyba najważniejsze - kochającym. Reszta nie ma najmniejszego znaczenia.
Gazeta Ubezpieczeniowa Piotr Zańko, 09/09/2008

Sztuka bycia towarzyskim, czyli jak się odnaleźć w każdej sytuacji

Jesteśmy coraz bardziej bezradni wobec życia i otoczenia. Stąd powodzenie różnych poradników. Wszyscy wokół są mądrzejsi, doradzając - jak urządzić mieszkanie, wychować dzieci, być szczęśliwym w małżeństwie itd. M. J. Ryan ma tylko jedną propozycję: "Więcej przebojowości!". I taki właśnie tytuł - hasło ma jej książka, opatrzona wyjaśniającym podtytułem "Jak pewnie kroczyć przez życie". Autorka namawia do wsłuchania się w siebie, życia z sobą w zgodzie, odkrywania pokładów dobra, energii i optymizmu. Przy jednoczesnym uwolnieniu się od nakazów i powinności. Pożyteczna, refleksyjna lektura, po której już nie będziemy tymi, którymi jesteśmy dziś...
Dziennik Łódzki Marek Niedźwiedzki, 06/09/2008

Oceń swoje szaleństwo. 18 testów psychologicznych, dzięki którym poznasz siebie

Zapewne nie obchodzicie Dnia Świra, a może... powinniście. Wątpliwości rozwiewa dr Andrew N. Williams w książce Oceń swoje szaleństwo. 18 testów psychologicznych, dzięki którym poznasz siebie". Autor nie tylko penetruje najgłębsze zakamarki psychiki, ale również zagląda nam do sypialni, lodówki, portfela itp. Możemy dowiedzieć się, czy nie jesteśmy narcyzami, jak czujemy się w związku z innymi, o czym świadczy nasz nadmierny apetyt. Wyniki testu też wiele mówią o seksualnych grzeszkach, lękach i fobiach, obsesjach i natręctwach. A wszystko to z humorem skomentowane i ciekawie zilustrowane. Byście poczuli, że nie jesteście jedyni nie do końca normalni. Że nie tylko wy powinniście sięgnąć po tę książkę i zawarte w niej testy...
Dziennik Łódzki Marek Niedźwiedzki, 06/09/2008

Sztuka pisania perswazyjnych tekstów

Na dzisiejszym, zatłoczonym rynku wydawniczym bardzo cenną umiejętnością jest zainteresowanie czytelnika nie tylko treścią, ale jej opakowaniem". Jak to robić, podpowiadają Piotr R. Michalak i Jakub Woźniak w wydanej przez Onepress książce "Sztuka pisania perswazyjnych tekstów". Ci, którzy nie pomylą perswazji z perwersją (choć zbieżności pewne są...) dowiedzą się, że już sam tytuł tekstu lub większej całości może za- lub zniechęcać do sięgnięcia po portfel. Inne czynniki mogące przemawiać na plus to odpowiednia okładka, krój czcionki, reklama, promocja (w tym... prasowa recenzja). Oczywiście, te zasady nie dotyczą tylko książek, ale wszystkiego, co zamierzamy sprzedać, formułując perswazyjną ofertę. Ofertę, która ma przykuć uwagę, wywołać zainteresowanie i spowodować pożądane zachowanie klienta. Niewątpliwie jest to sztuką (a może nawet... sztuczką), którą powinniśmy posiąść po lekturze poradnika. Jego autorzy zwracają uwagę m.in. na często lekceważoną w tekstach ofertowych rolę nagłówków, cytowania pozytywnych opinii, gwarancji czy "zahipnotyzowania" klienta. Dowiadujemy się także, co robić, by odbiorcy komunikatu nam zaufali, jak oddziaływać na ich zmysły, wywoływać emocje, posługiwać się "magicznymi" słowami. Biorąc do ręki książkę, sięgamy po wędkę. Po przeczytaniu - czas na ryby...
POLSKA - DZIENNIK BAŁTYCKI Marek Niedźwiedzki, 01/09/2008

Jak szybko nauczyć się języków obcych

Dla tych, którzy chcieliby chłonąć języki znacznie szybciej niż do tej pory Wydawnictwo Sensus proponuje niewielką, ale nasyconą praktycznymi radami książkę Jak szybko nauczyć się języków obcych". Martyna Jacenko w oparciu o badania naukowe proponuje szereg metod przyswajania sobie języków. Podpowiada również, jak mają przezwyciężyć pozorną niemoc ci, którzy godzinami ślęczą nad słówkami i gramatyką, a osiągany efekt jest ciągle mizerny. Autorka zapewnia, że sama była w podobnej sytuacji, a mimo to dziś już biegle włada trzema obcymi językami.. Swymi sekretami postanowiła podzielić się z innymi. Dzięki!
Dziennik Łódzki N, 30/08/2008