×
Dodano do koszyka:
Pozycja znajduje się w koszyku, zwiększono ilość tej pozycji:
Zakupiłeś już tę pozycję:
Książkę możesz pobrać z biblioteki w panelu użytkownika
Pozycja znajduje się w koszyku
Przejdź do koszyka

Zawartość koszyka

ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Pełna MOC życia. Jeśli o czymś w życiu marzysz - sięgnij po to. Wydanie II zmienione

PEŁNA MOC ŻYCIA JEŚLI O CZYMŚ W ŻYCIU MARZYSZ - SIĘGNIJ PO TO Wydanie II zmienione Wydawnictwo ONEPRESS, 2016 "Życie przypomina układankę ze zmieniającym się dynamicznie obrazem. Życie to nieustanny ruch. Życie jest zaprzeczeniem tego, o czym wielu marzy, czyli o stabilizacji". Te słowa Jacka Walkiewicza, charyzmatycznego mówcy motywacyjnego, trenera i mentora, autora bestsellerowej książki "Pełna MOC możliwości", wbijają kij w mrowisko. Dotychczasowe dążenie do celu, tylko by cel osiągnąć i spocząć na laurach, nagle okazuje się niewystarczające? Już Heraklit z Efezu stwierdził, że nie ma rzeczy o stałych właściwościach. Nie ma bytu, jest tylko stawanie się. Ciągła zmiana wpisana jest w nasze życie, panta rhei (z gr. "wszystko płynie"). A co z tym stwierdzeniem zrobimy, pozostaje już w naszej gestii. Najnowsza książka Jacka Walkiewicza "Pełna MOC życia. Jeśli o czymś w życiu marzysz - sięgnij po to. Wydanie II zmienione" to zapis jego doświadczeń, refleksji, myśli i cytatów z ostatnich lat. Niektóre z nich powtarzają się w tekście, to zabieg celowy. Są na tyle ważne, że zabieg taki ma pomóc zapamiętać je i przetworzyć przez swoje filtry. Jak pisze Walkiewicz, cenny jest brak oceny samego tekstu, by nie tracić esencji, ale zadawać pytania: dlaczego się nie zgadzam, a jeśli się nie zgadzam, co musiałoby się wydarzyć, bym się zgodził. Każdy rozdział jest jakąś prawdą, prawdą, którą warto przełożyć na swoje życie. Najnowsza książka Jacka Walkiewicza jest wzbogacona o kolejne doświadczenia autora, bo i jego prawdy - jak sam pisze - także się zmieniają. Rzeczywistość 10,20 lat temu wyglądała zupełnie inaczej, dzieje się tak w przypadku każdego człowieka, dlatego warto odbierać sygnały, uważnie słuchać, dostrzegać zmiany, być na nie otwartym, wybierać dla siebie to, co najcenniejsze, bo w kilkugodzinnym wystąpieniu czy w całej książce może paść jedno zdanie, to które będzie impulsem do zmiany dotychczasowego porządku, zastanego, a niekoniecznie dobrego. "Człowiek nieświadomy swoich celów jest zdany na przypadek" - proste, ale jak trafne stwierdzenie Walkiewicza uświadamia, że za każdym działaniem jednostki stoi ona sama - człowiek. I od tego jak silna jest w człowieku potrzeba działania, zależy jego życie. Nie chodzi tu tylko o odpowiedź na proste pytanie: czego chcę. Ale o odpowiedź na pytanie: czego potrzebuję i czy to się pokrywa z tym, czego chcę. Strefa komfortu, której większość z nas tak usilnie się trzyma, wydaje się bezpieczna, ale biorąc pod uwagę zmienność życia, nigdy nie mamy pewności, jak długo w tej strefie przetrwamy. Jeśli my jej nie opuścimy, mogą nas z niej wypchnąć inni, a to już nie będzie wyjście na własne życzenie. Jeśli poszukujesz inspiracji, motywacji, zmiany, najnowsza książka Jacka Walkiewicza jest silnikiem o wielkiej MOC-y, dzięki któremu możesz wzbić się tak wysoko, jak zaplanowałeś. Nie ma tu mowy o kolejnych newsach w temacie "jak żyć" - w tym zakresie wszystko zostało już powiedziane, napisane. Najważniejsze, co zrobić z wiedzą, którą już się ma. Przepis na szczęście tak jak na start samolotu jest niezmienny, tylko pytanie, jak osiągnąć pełną MOC silników, czyli MOC startową, by odbić się od ziemi, pozostaje w kwestii każdego człowieka. Walkiewicz pisze: IKHAKIMA! Czyli poradzisz sobie, ponieważ masz w sobie wystarczającą moc, tylko uwierz w to i zmobilizuj swoje siły.
papierniczyswiat.pl AUTOR NIEZNANY

Pełna MOC życia. Jeśli o czymś w życiu marzysz - sięgnij po to. Wydanie II zmienione

PEŁNA MOC ŻYCIA JEŚLI O CZYMŚ W ŻYCIU MARZYSZ - SIĘGNIJ PO TO Wydanie II zmienione Wydawnictwo ONEPRESS, 2016 "Życie przypomina układankę ze zmieniającym się dynamicznie obrazem. Życie to nieustanny ruch. Życie jest zaprzeczeniem tego, o czym wielu marzy, czyli o stabilizacji". Te słowa Jacka Walkiewicza, charyzmatycznego mówcy motywacyjnego, trenera i mentora, autora bestsellerowej książki "Pełna MOC możliwości", wbijają kij w mrowisko. Dotychczasowe dążenie do celu, tylko by cel osiągnąć i spocząć na laurach, nagle okazuje się niewystarczające? Już Heraklit z Efezu stwierdził, że nie ma rzeczy o stałych właściwościach. Nie ma bytu, jest tylko stawanie się. Ciągła zmiana wpisana jest w nasze życie, panta rhei (z gr. "wszystko płynie"). A co z tym stwierdzeniem zrobimy, pozostaje już w naszej gestii. Najnowsza książka Jacka Walkiewicza "Pełna MOC życia. Jeśli o czymś w życiu marzysz - sięgnij po to. Wydanie II zmienione" to zapis jego doświadczeń, refleksji, myśli i cytatów z ostatnich lat. Niektóre z nich powtarzają się w tekście, to zabieg celowy. Są na tyle ważne, że zabieg taki ma pomóc zapamiętać je i przetworzyć przez swoje filtry. Jak pisze Walkiewicz, cenny jest brak oceny samego tekstu, by nie tracić esencji, ale zadawać pytania: dlaczego się nie zgadzam, a jeśli się nie zgadzam, co musiałoby się wydarzyć, bym się zgodził. Każdy rozdział jest jakąś prawdą, prawdą, którą warto przełożyć na swoje życie. Najnowsza książka Jacka Walkiewicza jest wzbogacona o kolejne doświadczenia autora, bo i jego prawdy - jak sam pisze - także się zmieniają. Rzeczywistość 10,20 lat temu wyglądała zupełnie inaczej, dzieje się tak w przypadku każdego człowieka, dlatego warto odbierać sygnały, uważnie słuchać, dostrzegać zmiany, być na nie otwartym, wybierać dla siebie to, co najcenniejsze, bo w kilkugodzinnym wystąpieniu czy w całej książce może paść jedno zdanie, to które będzie impulsem do zmiany dotychczasowego porządku, zastanego, a niekoniecznie dobrego. "Człowiek nieświadomy swoich celów jest zdany na przypadek" - proste, ale jak trafne stwierdzenie Walkiewicza uświadamia, że za każdym działaniem jednostki stoi ona sama - człowiek. I od tego jak silna jest w człowieku potrzeba działania, zależy jego życie. Nie chodzi tu tylko o odpowiedź na proste pytanie: czego chcę. Ale o odpowiedź na pytanie: czego potrzebuję i czy to się pokrywa z tym, czego chcę. Strefa komfortu, której większość z nas tak usilnie się trzyma, wydaje się bezpieczna, ale biorąc pod uwagę zmienność życia, nigdy nie mamy pewności, jak długo w tej strefie przetrwamy. Jeśli my jej nie opuścimy, mogą nas z niej wypchnąć inni, a to już nie będzie wyjście na własne życzenie. Jeśli poszukujesz inspiracji, motywacji, zmiany, najnowsza książka Jacka Walkiewicza jest silnikiem o wielkiej MOC-y, dzięki któremu możesz wzbić się tak wysoko, jak zaplanowałeś. Nie ma tu mowy o kolejnych newsach w temacie "jak żyć" - w tym zakresie wszystko zostało już powiedziane, napisane. Najważniejsze, co zrobić z wiedzą, którą już się ma. Przepis na szczęście tak jak na start samolotu jest niezmienny, tylko pytanie, jak osiągnąć pełną MOC silników, czyli MOC startową, by odbić się od ziemi, pozostaje w kwestii każdego człowieka. Walkiewicz pisze: IKHAKIMA! Czyli poradzisz sobie, ponieważ masz w sobie wystarczającą moc, tylko uwierz w to i zmobilizuj swoje siły.
papierniczyswiat.pl AUTOR NIEZNANY

Slow Burn. Kropla drąży skałę. Seria Driven

Jest to kolejna książka, której okładka, tytuł oraz seria daje jasno do zrozumienia, że będzie głównie chodziło o seks... no to czego się spodziewa czytelnik? No seksu. I go dostaje na samym wstępie... Kto by się więc spodziewał potem uczuć, przemyśleń, głębi... a także wzruszeń i zmuszenia do zastanowienia się nad sobą i swoim życiem? Ja się nie spodziewałam...  Ale właśnie dzięki temu ta książka okazała się tak wspaniała ...Jest to kolejna książka, której okładka, tytuł oraz seria daje jasno do zrozumienia, że będzie głównie chodziło o seks... no to czego się spodziewa czytelnik? No seksu. I go dostaje na samym wstępie... Kto by się więc spodziewał potem uczuć, przemyśleń, głębi... a także wzruszeń i zmuszenia do zastanowienia się nad sobą i swoim życiem? Ja się nie spodziewałam... Ale właśnie dzięki temu ta książka okazała się tak wspaniała, naprawdę wycisnęła ze mnie łzy, zmusiła do zatrzymania się, zamknięcia oczu i docenienia tego, co mam... Rylee jest kobietą niezależną, kobietą sukcesu, ma własną firmę, którą rozkręca. Ma wszystko pod kontrolą i tak musi być. Tylko to pozwala jej w miarę normalnie funkcjonować. Tak naprawdę ma trudną przeszłość, faceta, który pojawia się i znika i jest... cóż, dupkiem. Colton to typowy niegrzeczny chłopiec, bogaty i przystojny. Wszystko zaczyna się w chwili, gdy nad ranem kończy się wesele ich przyjaciół, alkohol robi swoje... i Rylee traci kontrolę. Książka jest o tyle ciekawa, że poznajemy historię zarówno jej oczami, jak i jego. Zawsze interesowało mnie spojrzenie faceta na miłość. To nie książka erotyczna, choć oczywiście scen znajdziecie tu wiele, ale to po prostu piękna historia miłosna, która musi zmierzyć się z problemami, a przede wszystkim z trudną przeszłością obojga. Czy im się uda? To już musicie sami sprawdzić, ale nie wierzę, że moglibyście się zawieść... to piękna historia, warta poznania! Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Septem.
poligon-domowy.blogspot.com Poligon-domowy.blogspot.com

Słodkie sekrety, czyli bezglutenowe, roślinne historie pisane lukrem

"Słodkie sekrety" czyli bezglutenowe, roślinne historie pisane lukrem, to cudnie wydana książka, pełna bardzo ciekawych i smakowitych przepisów książka kucharska dla osób na diecie bezglutenowej, ale nie tylko. Każdy znajdzie tutaj dla siebie przepisy na zdrowe słodkości :-) Książka ukazała się niedawno nakładem Grupy Wydawniczej Helion. 

Autorką książki jest Weronika Madejska, autorka bloga Natchniona.pl. Jest ot jej druga książka, pierwsza to "Bez glutenu. Bez wyrzeczeń".W wieku 12 lat musiała przejść na dietę bezglutenową z powodu choroby. Przeżyła wtedy szok, bo nie bardzo wiedziała jak może obyć się bez tylu pysznych rzeczy. Metodą prób i błędów przerabiała przepisy, tworzyła nowe receptury z różnym skutkiem. Początki zawsze są trudne. Dzięki swojemu uporowi i ciągłym ćwiczeniom radziła sobie coraz lepiej. Zaczęłam prowadzić bloga, który z tygodnia na tydzień miał coraz większe grono czytelników, zaczęła prowadzić warsztaty kulinarne. Podczas spotkań z czytelnikami bloga i bezpośrednim z nimi rozmowom, dowiedziała się z jak wieloma nietolerancjami pokarmowymi się borykają. Właśnie dzięki nim powstał pomysł na książkę :Słodkie sekrety". Pisanie książki było ciężką przygodą, ale udało się. Trening czyni mistrza jak pisze autorka. Najważniejsze to nie poddawać się :-)

W książce nie znajdziemy nieatrakcyjnych imitacji prawdziwych cukierniczych cudów. Autorka chce nas zachęcić do nowego spojrzenia na warianty roślinne. W poradniku znajdziemy wyłącznie dopracowane receptury, mnóstwo wskazówek, by smakołyki które zobaczymy na zdjęciach można było zrobić we właśnej kuchni. Nie znajdziemy tu przepisów które zawierają produkty zwierzęce, jest za mnóstwo kremów, ciast, ciasteczek, które zostały przygotowane nie tylko bez mąki pszennej, ale też bez jaj czy mleka.

Książka podzielona jest na pory roku, każdy rozdział na podrozdziały ( na co dzień, dla malucha, na szybko, na wyjątkowe okazje). Pierwszym rozdziałem są podstawy, gdzie znajdziemy wskazówki dotyczące zamienników, podstawowe przepisy na produkty, których będziemy używać do przygotowania słodkości z książki (mleko kokosowe, migdałowe, jaglane, bita śmietana, jogurt kokosowy, lukier, aquafaba itd). Autorka zachęca nas do eksperymentowania, ponieważ dzięki temu nabierzemy wprawy. Mamy się nie zrażać tym, że coś nam nie wyjdzie, bo czasem robimy coś dziesiąty raz z kolei i nie wyjdzie niestety, ale nie wiemy wtedy, czy jajka, które kupiliśmy są takie same jak poprzednie, owoce mniej lub bardziej soczyste. Podsumowując - jestem pod ogromnym wrażeniem książki i talentu autorki. Stworzyła ciekawe, zdrowe przepisy na cudowne słodkości, które wyglądają jak z najlepszej cukierni i nigdy nie powiedziałabym, że są bez mąki pszennej, jajek czy mleka. Oprócz przepisów znajdziemy tu dużo wskazówek, podpowiedzi, co robić, żeby wyszło dobrze. Nauczymy się przygotowywać bajeczne bezy, czy roślinny biszkopt i wiele innych pysznych słodkości. Oprócz świetnych przepisów w książce znajdziemy cudne zdjęcia, oraz autentyczne historie czytelników, którzy dzielą się swoimi przejściami z alergiami i nietolerancjami. Przepisy są napisane bardzo przejrzyście, dokładnie wytłumaczone, więc z każdym sobie poradzimy. Ja muszę się zebrać w sobie i zmobilizować. Chcę przygotować kilka słodkości, które znalazłam w tej książce :-) Polecam Wam ją bardzo :-) 
kruchebabeczki.blogspot.com

Koszmar Morfeusza

Całkiem niedawno opowiadałam Wam o książce, która miała ostro namieszać w literackim światku i zebrać setki skrajnych opinii. Okazało się, że miałam rację - Sny Morfeusza nie tylko spowodowały niejedną burzę w blogosferze, ale też sprzedały się na pniu.Co to oznacza? Chyba tylko tyle, że mamy rodzimą wersję E. L. James i czy się to komuś podoba, czy nie ? w erotycznych klimatach K. N. Haner radzi sobie świetnie. Kolejny tom Mafijnej miłości z pewnością nie zawiedzie fanek twórczości autorki.

Odpuszczę sobie zarys fabuły, ponieważ nie chcę Wam psuć przyjemności poznawania kolejnych pomysłów autorki, która nie tylko zrezygnowała z kiepskich zapychaczy (w postaci niekończącego się okresu bohaterki, czy innych żenujących momentów), oraz znacząco zmniejszyła ilość scen erotycznych na korzyść mocno sensacyjnych scen. Powieść przenikają mafijne wątki i niebezpieczne sytuacje, a na fanki miłości Cassandry i Adama czeka emocjonalne tornado.

Koszmar Morfeusza jest książką dynamiczną, zaskakującą i całkiem wciągającą, mimo galopującej głupoty głównej bohaterki. Bohaterowie odpychają się nawzajem, mimo, że ciągnie ich do siebie niesamowita siła namiętności. Wiedzą, że nie powinni być razem, ale wykorzystują każdą sytuację, by dać upust swoim rządzom. Rola Adama w tym tomie została ograniczona do niezbędnego minimum (co przeszkadzało mi we właściwym odbiorze kolejnych wydarzeń), ale za to nie można narzekać na elementy zagrożenia i strachu. Zdradzę Wam, że niektóre sceny autentycznie mrożą krew w żyłach i odbierają oddech (czyżby pisarka zmierzała w stronę dark erotyków?).

K. N. Haner całkiem sprawnie poprowadziła bohaterkę przez przestępczy półświatek, wystawiła ją na niejedną próbę i niejednokrotnie ryzykowała jej życie. Nie byłaby sobą, gdyby nie uwikłała Cass w łóżkowo-miłosne, irracjonalne perypetie, które sprawiły, że miałam ochotę wyrwać pannę Givens ze stron i przerobić na makulaturę. Niemniej jednak lektura angażuje na tyle, że czytelnik chce poznać zakończenie i zrozumieć, co kierowało autorką, by wykreować tak lekkomyślną postać, pozbawioną instynktu zachowawczego, za to totalnie zaślepioną chorą miłością.

Czytelnicy, którym w poprzednim tomie brakowało rozwinięcia wątków mafijnych oraz dynamiki akcji, tym razem będą usatysfakcjonowani. K. N. Haner osiągnęła równowagę między erotyczną, a sensacyjną stroną kontynuacji Snów Morfeusza. Autorka zadbała również o warstwę emocjonalną (choć postępowanie Cassandry trudno nazwać mądrym, czy przemyślanym, ale ona po protu taka jest ? zaakceptujcie to ˘). Na plus zaliczam również wprowadzenie ciekawych postaci drugoplanowych oraz elementy dramatyczne (całkiem wiarygodnie opisane).

Autorka używa prostego, potocznego języka (w którym jest zdecydowanie za dużo wulgaryzmów, ale taka już jest specyfika literatury erotycznej) i buduje logiczne dialogi, a przy tym utrzymuje zainteresowanie akcją dzięki umiejętnie stopniowanemu napięciu. Mam kilka zastrzeżeń do realizmu niektórych scen, nie rozumiem również celowości wszystkich działań bohaterki i zdecydowanie protestuję przeciwko odebraniu prawa głosu Adamowi, ale całość oceniam na plus.

Podsumowując: lekturę jak zwykle odradzam wielbicielom ambitnych pozycji, oraz tym czytelniczkom, których zniesmaczyły inne książki pisarki. Czytanie książki tylko po to, by ją krytykować jest stratą czasu, który możecie poświęcić pozycjom, jakie sprawią Wam przyjemność.

Koszmar Morfeusza polecam natomiast fankom twórczości H. N. Haner, oraz czytelniczkom, które lubią erotyki w mocniejszym wydaniu. Tym razem zostaniecie wciągnięte w niebezpieczny świat seks-biznesu, gdzie zasady są niejasne, a konsekwencje ich łamania ? dramatyczne. Będzie mrocznie, przerażająco i namiętnie, czasem zabawnie i nieco żenująco, a na koniec na pewno przeżyjecie szok.
lustrorzeczywistosci.pl

Making Faces

 
Czym jest prawdziwe piękno? Przyciągającą spojrzenia twarzą, zgrabnym ciałem, urokiem osobistym? A może chodzi o to, co znajduje się wewnątrz człowieka. Inteligencja. Błyskotliwość. Umiejętność dostrzeżenia dobra nawet tam, gdzie wydaje się, że go nie ma. Co jeśli jest nim artystyczna dusza? Albo złote serce zdolne wspomóc w potrzebie. Każdy człowiek postrzega piękno nieco inaczej. Czym ono jest dla Ciebie? 
 
Fern Taylor od zawsze podkochiwała się w Ambrosie Youngu – przystojnym i niezwykle zdolnym młodym zapaśniku z szansami na wielką karierę. Ale jako brzydkie kaczątko była dla niego zupełnie niewidzialna. A przynajmniej do czasu, gdy Ambrose razem z grupką przyjaciół wyruszył na misję do Iraku. Powrócił sam. Ranny i pokiereszowany psychicznie. Nawet to nie powstrzymało Fern przed próbą zbliżenia się do niego. Tylko jak można kochać kogoś, kto stracił wszelką nadzieję i sens istnienia? 
 
„Czasem trudno jest się pogodzić z tym, że nigdy nie będziemy kochani tak, jak byśmy tego chcieli”. 
 
Lubię twórczość Amy Harmon. Szczególnie po tak dobrych pozycjach, jak Prawo Mojżesza, czy Pieśń Dawida. Byłam bardzo pozytywnie nastawiona do tej książki. Ale muszę przyznać, że w trakcie czytania w niektórych momentach nieco mi się nudziło. Akcja dopiero pod koniec zaczęła pędzić, a autorka sprytnie zagrała na moich emocjach, wywołując wiele różnych uczuć. 
 
Making Faces raczej nie należy do lekkich historii. Została poruszona tematyka wojny, nieuleczalnej choroby, czy chociażby zmagania się z przytłaczającym poczuciem winy i odrzuceniem. Momentami aż skłania do refleksji. To jedna z tych opowieści, nad którymi należy się zatrzymać. I wszystko stopniowo przetrawić. 
 
Bohaterowie byli całkiem dobrze wykreowani, chociaż nie mogło się obyć bez pewnych schematów Na przykład: poraniony wojownik i brzydkie kaczątko nieświadome swojego wpływu. Ale za to podobało mi się nawiązanie do mitu o Herkulesie, którego Ambrose w rzeczy samej nieco przypominał i tak samo jak on przeszedł naprawdę wiele ciężkich chwil. Od razu polubiłam Fern – nieco cichą dziewczynę z zamiłowani do pisarstwa, od której aż kipiało dobrocią, miłością oraz niewinnością. Najbarwniejszą osobowością mógł poszczycić się Bailey. Mimo, że życie okrutnie się z nim obchodziło, nie przestawał imponować swoją błyskotliwością i zdolnością do zaakceptowania swojego losu. Był swego rodzaju klejem pomiędzy Fern, a Ambrose'm. Poza tym niejednokrotnie potrafił wywołać uśmiech na mojej twarzy. 
 
 
„Są takie chwile, Bailey. Kiedy myślisz, że już więcej nie zniesiesz. Ale potem odkrywasz, że jednak dajesz radę. Zawsze dajesz radę. Jesteś twardy. Bierzesz głęboki oddech, zaciskasz mocniej zęby, pokonujesz kolejne przeszkody, aż w końcu wiatr znów zaczyna ci wiać w żagle”. 
 
Wątek romantyczny był jednym z głównych elementów fabuły. To taka słodko-gorzka relacja, która potrzebowała lat, aby dojrzeć. Piękno kontrastowało z brzydotą, bezinteresowne uczucie z odrzuceniem. Autorka w ciekawy sposób ukazała, jak to jest kochać kogoś z wszystkimi wadami, utraconą nadzieją i głębokimi dziurami ziejącymi w sercu i na duszy. Nie obyło się bez dramatyzmu i gorzkich łez, ale również radosnych uniesień i powoli pojawiającej się wiary. W nowe życie. W lepsze jutro. 
 
Podsumowując, Making Faces to  fascynująca opowieść i wojnie i miłości. O ludziach złamanych i tych poszukujących nadziei. Nie jest to łatwa książka. Ale momentami daje do myślenia. Może i były nieliczne fragmenty, które troszkę mnie nużyły, ale oceniam ją jak najbardziej na plus. Myślę, że powinna spodobać się fanom new adult i każdemu, kto szuka czegoś bardziej ambitniejszego. Może nie jest perfekcyjna, ale zdecydowanie coś w sobie ma. Tak samo jest z ludzkim pięknem, prawda? 
 
 
„Zawsze zadziwia mnie to, że ludzie pojawiają się w naszym życiu dokładnie wtedy, gdy ich potrzebujemy”.

Moja ocena: 8/10
http://zagubiona-wslowach.blogspot.com/ Klaudia Mordarska